Działając na wielu polach pomocy charytatywnej, opisywanych na łamach mojego bloga, spotkałem się z ciekawą inicjatywą ratowania drzew, z których pozyskiwana jest kora używana do produkcji wielu przedmiotów. Program „Uratuj Korek” zaciekawił mnie możliwością ponownego recyklingu korków używanych w butelkach po winie

Cele i korzyści programu:
-
Ochrona korkowych drzew
– dęby korkowe potrzebują aż 25 lat, żeby odnowić korę nadającą się do
produkcji zatyczek, a kolejne zbiory można przeprowadzać dopiero po
około 9 latach. Zachowanie korków do ponownego użycia zmniejsza presję
na ten cenny surowiec.
-
Recykling i ponowne zastosowania
– z korków można wytwarzać m.in. tablice korkowe, podkładki, akcesoria
do jogi, materiał izolacyjny, a nawet części motoryzacyjne.
-
Edukacja ekologiczna – program może pełnić rolę informacyjną, ucząc jak małe gesty (jak zbieranie korków) mogą wpływać na środowisko.
Jak działa taka inicjatywa?
-
Zbierasz korki (najczęściej tylko naturalne korki, nie plastikowe).
-
Oddajesz je do wyznaczonych punktów (np. szkoły, sklepy, restauracje współpracujące z programem).
-
Organizatorzy przekazują je do recyklingu lub wykorzystania w projektach edukacyjnych i ekologicznych
Wszystko wygląda pięknie w prospektach i przekazie internetowym. Niestety – schody zaczynają się w momencie realnej współpracy z fundacją.
W korespondencji mailowej kontaktowałem się z osobą podpisującą się jako Andre. Portugal. Moja pierwsza prośba dotyczyła możliwości wydrukowania certyfikatów dla winiarni,
które chciałyby przystąpić do programu. Winiarnie te nie tylko
chciałyby uczestniczyć w inicjatywie, ale również się nią chwalić — co
byłoby przecież świetną reklamą dla samej fundacji.
Początkowo
otrzymałem odpowiedź, że moja prośba została przekierowana do
odpowiedniego działu marketingu. Po kilku przypomnieniach okazało się
jednak, że fundacja nie może takich certyfikatów wystawić, bo środki zostały przeznaczone na inne działania reklamowe.To było moje pierwsze „zderzenie ze ścianą”.
Ale gwoździem do trumny tej współpracy była dalsza część historii.
Po uzbieraniu dwóch worków z korkami, poprosiłem o możliwość zamówienia kuriera
w celu ich odbioru. Czekałem, pisałem przypomnienia – w odpowiedzi
dostawałem informacje, że kurier został zamówiony, że przyjedzie
ponownie.
Po kilku dniach kurier faktycznie się zjawił, przekazałem mu przygotowaną przesyłkę.Wysłałem do fundacji maila z prośbą o potwierdzenie odbioru i sprawdzenia stanu przesyłki – bez żadnej odpowiedzi.
Kilkanaście dni później otrzymuję awizo z informacją, że paczka nie została odebrana przez adresata w terminie i mam do zapłaty 67 zł za zwrot przesyłki.
Usiadłem z wrażenia. Napisałem do Andre, że chyba to jakiś żart, i poprosiłem, żeby mnie uszczypnął.Do dziś nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Telefonów również nikt nie odbiera.
Refleksja na zakończenie :
Nie piszę tego, by zniechęcać kogokolwiek do działań proekologicznych. Wręcz przeciwnie — wierzę, że oddolne inicjatywy mają sens i mogą realnie wpływać na świat, jeśli są prowadzone rzetelnie, odpowiedzialnie i z szacunkiem do ludzi, którzy chcą się w nie zaangażować.
Niestety, moje doświadczenie z fundacją „Uratuj Korek” pokazało, że nawet dobrze wyglądające projekty mogą zawieść, jeśli brakuje im podstawowej komunikacji i troski o partnerów. Warto więc przed podjęciem współpracy zadawać pytania, sprawdzać, czy za deklaracjami idzie realne wsparcie — i czy ktoś po drugiej stronie traktuje nas poważnie.
Mam nadzieję, że ta historia pomoże innym uniknąć podobnego rozczarowania — albo przynajmniej dobrze się przygotować
pozdrawiam Grześ